Photo: Riad Dar Challa
Przytaczam tekst Agnieszki Kręglickiej o przyprawie nie tylko arabskiej – KUMIN. Tekst ukazał sie w dodatku GW Wysokie Obcasy 2004.10.23.
Używam nazwy kumin, choć właściwsza byłaby kmin, rzymski lub indyjski. Ale kmin brzmi jak dorodny okaz kminku, a te dwie przyprawy, chociaż wyglądają tak samo, nie powinny być mylone
K U M I N E M pachną hinduskie restauracje i arabskie targi, niektóre hiszpańskie i portugalskie sosy, teksaskie chilli con carne i masa dań z Meksyku. Kuminem pachnie moja kuchnia, bo na zimę szukam nowych sposobów na buraki, ziemniaki, marchewkę i dynię. Najlepiej kupić całe nasiona, mielone szybciej wietrzeją. Czasami występują pod hinduską nazwą jeera. Po uprażeniu na suchej patelni uwolnią pełnię aromatu. Można je wtedy utrzeć w moździerzu. Zacznijmy od pomysłu najprostszego: oliwę mieszamy z kuminem, solą i pieprzem i taką przyprawą smarujemy pokrojone na ósemki ziemniaki przeznaczone do pieczenia. Do podstawowej przyprawy dodajemy utarty korzeń imbiru i kurkumę i traktujemy tym różyczki surowego kalafiora. Wstawiamy do piekarnika. Jeśli zastąpimy kurkumę brązowym cukrem, dodamy trochę chilli i sos sojowy, upaćkamy mieszanką kawałki dyni i upieczemy – otrzymamy efekt widoczny na zdjęciu. Według gustu dodając jeszcze czosnku, mielonej gorczycy, mielonej kolendry, słodkiej papryki, miodu, nasion kopru włoskiego, możemy doprawiać przeznaczoną do pieczenia marchewkę, cebulę, plastry bakłażanów. Kuminowe bakłażany będą dobre na gorąco, jako dodatek lub samodzielne danie, a także na zimno, z pokruszoną fetą i lekkim winegretem z octu winnego, oliwy i świeżej mięty.
Polecam Kumin – jest teraz dostępny w naszym butiku na Stokłosy 7… piękne Tażiny również…
d