Lekki trucht do Ben Yusufa, żeby zdążyć ze wszystkim – najpierw szewc…
potem Zasłużona Kawa
Chłopcy grają w nogę…
Potem pachnidła cedrowe – Marokańskie Stoliki – heblowane drewno, w górach zwijane, zwożone, tu zbijane w całość.
Mala przerwa na Stylistykę Marokańska – Coiffeur de Marrakech:)
Znowu skóry, bo torby…
Potem juz nie pamiętam ehhh kręcę się tam i kręcę…
Dora teraz to nie tylko moje imie ale po arabsku deira oznacza koło (في دائرةw koło) tak więc Zyskuję przezwisko: Dora Deira Marrakszija!
A to juz Nora – Dziewczyna poprostu zgarnęła mnie machającą na “stopa” z Roud de Safi, zabrala potem siostre z pracy i…. zaprosiła mnie do … Mc… na francusko-amerykańską bułę (fromager:) … nie mogłam odmówić jak bum cyk cyk!
Powyższą kanapką Utytłałam się strasznie.
Tak tez od slowa do słowa dowiedziałąm sie iż pracuje w Dubaju (jako kto nie wnikam) jej chlopak i siostra wraz z Norą zaprosili mnie do swojej rodziny na lunch następnego dnia ale z przykrością musiałąm odmówić (choć wyślę do niej z pewnością sms będąc znowu w Marrakechu) … robota czekała – trzeba zapakować 6 pudeł! to pare metrów sześciennych !!!
Telefon z budki do domku – dzieciaki juz po owsiance, trochę zaglutkowane ale trzymają sie nieźle i coraz lepiej zjeżdżają na deskach!!!! tak bylo…kiedy mnie tam nie było.
Tymczasem, pod niebieskim parasolem wśród gwiazd… Jubaba analizuje…próbuje analizować 😉
W oczekiwaniu na dostawę, niedzielne zapasy dziecięce:)
Stasia Poli Lili Jaca (Miloszek byl na basenie – to juz młodzież).
Pozdrowienia !
(Deira) Dora Marrakshija